Geoblog.pl    karinaipSZem    Podróże    azja po raz drugi-indonezja w 3 miesiace    i kolejny wulkan
Zwiń mapę
2009
29
mar

i kolejny wulkan

 
Indonezja
Indonezja, Kawah Ijen
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 14486 km
 
Po calym dniu meczacej ale pelnej wrazen drogi przez dzungle I zwiedzaniu okolicznych atrakcji – wodospad I fabryka kawy – docieramy na miejsce naszego noclegu. Piekny pokoik w przyfabrycznym osrodku wypoczynkowym. Kolacyjka I spanko. Budzimy sie okolo 4 rano I nasz przewodnik zabiera nas swoim wanikiem pod wulkan. Wspinaczka jest wyczerpujaca – dobrze, ze zjedlismy wczesne sniadanko. Po okolo 1.5 godziny prawie pionowej wspinaczki docieramy na miejsce - jestesmy na koronie krateru a widok na pare sekund nas zatyka. Warto bylo sie meczyc. Przed nami rozposciera sie ogromny krater a na jego dnie piekne szmaragdowe jeziorko buchajace trujacymi oparami siarki. Po chwili zadumy I zlapaniu oddechu postanawiamy zejsc na dno krateru. Po drodze napotykamy lokalnych mezczyzn zajmujacych sie wydobywaniem siarki I transportowaniem jej do wioseczki polozonej u stop wulkanu. Mordercza praca. Za kazdym razem przenosza oni ponad 40 kg wyrobku w dwoch koszach polaczonych tyczka. Jest to wysilek na pewno ponad moje sily. Dajemy jednemu z nich pare tysiecy za mozliwosc zrobienia sobie fotki z nim. Tak troche z litosci.
Docieramy na dno krateru. Zapach siarki I zgnilych jajec wiciska lzy z oczu. Jakos nas to nie przeraza I delektujemy sie tym miejscem. Obserwujemy jednoczesnie lokalesow przy wydobyciu sorowca. Ide o zaklad, ze nie ciesza sie panowie dlugim zyciem. Caly dzien wdychania oparow siarki musi pozostawiac jakis slad.
Woda w jeziorku (jeziorze wlasciwie) ma ponad 40 stopni ale niestety nie nadaje sie do plywania czy innych form aktywnosci wodnej – jest tak kwaasowa, ze miesko odchodzi od kosci.
Po jakiejs godzinie spedzonej na dnie krateru podejmujemy wspinaczke w powrotna strone. Po drodze spotykamy wesolutka indonezyjska mlodziez szkolna I spedzamy z nimi pare chwil. Maja oni ze soba indonezyjska flage. Korzystamy z okazji, odwracamy ja do gory nogami I robimy pare zdjec z polskim proporcem na pierwszym planie. Schodzimy w dol. U lokalnej pani jemy drugie sniadanko – soto ayam – I ruszamy w dalsza droge. Dalej poprzez dzungle po iscie dzunglowej drodze w dol. Po paru godzinach docieramy do portu. Odprawiamy z kwitkiem wszystkich naciagaczy I pomagaczy I na wlasna reke organizujemy sobie bilety na prom na Bali (tylko 5300 Rupii od glowy). Po drugiej stronie szybko odnajdujemy autobus jadacy do Singaraja – jest to drugie co do wielkosci miasto na Bali ale nas ono nie interesuje. Naszym celem jest Lovina.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
asia Pelasia
asia Pelasia - 2009-04-08 09:32
No no Przemku, okładkę w magazynie dla Pań masz zapewnioną, dzwonię umówić Cię na sesję zdjęciową.... :)
 
GM
GM - 2009-05-17 08:56
jestem ZA, ale ciacho! zdjecia super, pozdrowionka.
 
 
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 151 komentarzy151 1549 zdjęć1549 0 plików multimedialnych0