Geoblog.pl    karinaipSZem    Podróże    azja po raz drugi-indonezja w 3 miesiace    Sumbawa, flores
Zwiń mapę
2009
20
kwi

Sumbawa, flores

 
Indonezja
Indonezja, Labuan Bajo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15206 km
 
20/04

Wyjezdzamy z Lombok. Udajemy sie do portu na wschodzie wyspy, wsiadamy na promik I plyniemy w stone Sumbawy. Po drugiej stronie zupelnie nic. Wyspa zdaje sie zapomniana przez boga, rzad I inne instytucje. Bida az kluje w oczy. Przejezdzamy wyspe prawie jednym ciagiem. Po drodze stajemy w miescie zwanym Bima. Srajdolki wydaja sie bardziej urocze. Zostajemy na noc chyba w najbardziej obskurnym hotelu w jakim bylo nam kiedykolwiek mieszkac. Musielismy sie nawet dopraszac o zmiane poscieli na lozkach. Niestety znalazlo sie tylko jedne czyste przescieradlo w calym hotelu. Rano szybciutko z tamtad uciekamy I jedziemy do Sape – portu na wschodnim koncu Sumbawy. Tu okazuje sie, ze na prom na Flores do Lubanbagjo musimy czekac tylko 12 godzin. Niby nic jak sie ma sporo czasu ale tam to naprawde duzo. Wielki parking posrodku niczego, brod, smrod I ubustwo I upal siegajacy 40 stopni. Staramy sie jakos zabic czas ale slabo nam to wychodzi. Nawet piwo sprzedaja tylko bezalkoholowe. Poznajemy fajnych szwedow I czas jakos zaczal szybciej plynac, ale tylko troszeczke. W koncu pojawia sie prom na horyzoncie. Westchnienie ulgi, jeszcze tylko chwila I ladujemy sie na poklad. Zdaje sie, ze krypa pamieta jeszcze czasy inwazji na Iwo Jime. Juz na pokladzie zamieniamy nasze bilety klasy ekonomicznej na klase biznes. Klasa biznes jest tylko troszke lepsza od poziomu wozu drabiniastego. Noc w ukropie staramy sie przespac ale nie jest latwo. Pot po prostu nas zalewa, prom huczy, trzeszczy I zdaje sie, ze to jego juz ostatni rejs. I nasz tez. Szczesliwie rano docieramy do Lubanbagjo. Smierdzacy, umeczeni ale szczesliwi, ze to juz koniec tej udreki. Lubanbagjo to taka wieksza wies zbudowana z blachy, zardzewialej blachy, plastiku, zalana betonem I obsypana smieciami w okolo. Brod I smrod ale milusio. Miasteczko nie zachwyca architektura ale atmosfera panuje bardzo przyjazna. Ludziska przyjaznie nastawieni I ciagle pozdrawiajacy. Poza tym oferuje wspaniale widoki a szczegolnie zachody slonca. Znajdujemy tani hotelik, logujemy sie I spadamy na plaze za miasto/wies. Jestesmy na plazy sami I to jakos kompensuje nam udreki poprzedniej nocy. Po jakims czasie podchodzi do nas miejscowy staruszek I stara sie wymienic swoje muszelki na przedmioty ktore mamy ze soba. Do zadnego handlu wymiennego jednak nie dochodzi. Dziadunio odchodzi ze swoimi muszelkami.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 151 komentarzy151 1549 zdjęć1549 0 plików multimedialnych0