Wioska San Juan Chamula na pierwszy rzut oka wyglada podobnie do tych, ktore mijalismy juz na naszej drodze. A jednak inna, wyjatkowa. Na srodku wioski stoi maly bialy kosciolek, ktorego podloga wysypana jest sosnowymi iglami, dookola pala sie swiece I sa szamani. To wlasnie tu mieszkancy prosza bogow o zdrowie, szczescie , pieniadze. Kazdy przynosi ze soba Posh – alcohol z trzciny cukrowej lokalnej produkcji, coca cole I kure. Zeby boga o cos uprosic trzeba sie z nim napic(niestety niektorzy nie wytrzymuja boskiego tempa) I zabic kure. lokalni mieszkancy wierza tez ze bekanie uwalnia dusze. Kiedys wyprodukowanie napoju gazowanego z fermentujacego ryzu zajmowalo duzo czasu, ale ktos przywiozl do San Juan Coca Cole, ktora barzdo szybko stala sie elementem rytualu.
Kolor zabijanej kury zalezy od rodzaju prosby. W podziekowaniu przynosi sie biala kure, zabija sie ja w ofierze dle boga po czym trafia ona do kuchni. Brazaowa kure sklada sie w ofierze proszac o szczescie, zdrowie I te wszystkie dobre rzeczy, a po jej zabiciu tez gotuja rosolek. Czarna kura odpedza wszystko co zle I ona na talerz nie trafia. Zakopauje sie ja na skrzyzowaniu drog.
Tego samego dnia bylismy jeszcze w wiosce Zinacantan, a wieczor spedzilismy z wczesniej poznana para Polakow. Jutro razem jedziemy do Palenque zobaczyc ruiny ukryte w gestym lesie deszczowym.