I Tak O. Po paru godzinach w komfortowym autobusie dojechaliśmy do Salta. Miasto to przecudnej urody z piękną starówką w kolonialnym stylu, uśmiechniętymi mieszkańcami i radosną atmosferą na głównym placu.
Jako, że dojechaliśmy do miasta dosyć wcześnie w godzinach wczesno-popołudniowych postanowiliśmy nie zostawać w mieście na długo, kupujemy bilety na ostatni autobus jadący do granicy z Boliwią i w ten sposób mamy ponad 12 godzin na poznanie miasta.
Pani kasjerka na terminalu autobusowym pozwoliła nam zostawić plecaki u siebie w biurze i gorąco poleciła nam chyba największą atrakcję miasta – wyciąg linowy na okoliczną górę z której ponoć rozciąga się niebotycznie przepiękny widok na panoramę miasta. Nie zastanawialiśmy się długo i udaliśmy się we wskazanym przez panią kierunku. Stacja wyciągu znajdyje sie zaledwie około 10 minut od dworca więc nie zajęło nam to długo. Wjazd na górę nie jest tak drogi jak myśleliśmy -20 peso/osoba.
Na górze okazuje się, że aż tak fantastycznie jak pani zachwalała nie jest. Jakieś sztuczne betonowe wodospady, pseudo muzeum z niewiadomo czym no i panorama. Podobne widoki w tej części Argentyny dostępne są z każdej górki w okolicy miasta. Cieszymy się tym chwil parę i wracamy na dół do miasta podziwiać je z bliska. Zachaczamy o lokalny market gdzie decydujemy się na przedziwny posiłek, zupę mianowicie, całkiem smaczną a czasami nawet obrzydliwą. Coś na świńskich skwarach, kawałki tłuszczu mięciuśkie pływające przy dnie talerza. Jakby fasolowa ale nie do końca. Z mieszanymi uczuciami opuszczamy markecik i do dzisiaj nie wiemy co mamy sobie myśleć o tamtej zupce. Resztę dnia i cały wieczór spędzamy na placu głównym miasta popijając lokalne pifko, przegryzając tamales (mieszanina kaszy i mięsa gotowana w bananowym liściu) i delektując się atmosferą miasta.
Słów parę o Argentynie na koniec naszego pobytu w tej uroczej krainie (oparte na doświadczeniach tylko z północnej części kraju):
• Lokana waluta Peso; 4 peso = 1 dolar amerykański
• Każda godzina jazdy autobusem dalekobieżnym = około 10 peso.
• Odległości między miastami są okrutne ale autobusy wielce komfortowe (polesamy Flecha lines i Andesmar).
• Dziewczęta są piękne i urodziwe.
• Winko jest tanie i pyszne (od 15 peso).
• Hotele/hostele od 60 peso za dwie osoby.
• Autostop jest trudny aczkolwiek możliwy. Trzeba być bardzo cierpliwym.
• Porozumiewanie się po angielsku bywa trudne. Lepiej ogarnąć trochę hiszpańskiego. Może być łatwiej.
• Lokalna przekąska a nawet posiłek: Empanadas – coś jak pieróg przeważnie z mięsnym nadzieniem. Pyszna sprawa. 1 szt = 2 peso
• Iguazu falls lepiej podziwiać po argentyńskiej stronie – mają więcej do zaoferowania.