Po 12 godzinach w autobusie docieramy do podnórza Andów do Trujillo, skąd łapiemy kolejny autobus i po pięciu godzinach jesteśmy w Piura a z tamtąd pozostają nam tylko 4 godziny jazdy do Mancory. Dokładnie po 25 godzinach od wyrusznia z Huarez wynajmujemy przytulny pokoik niedaleko od plaży Mancora Bay. Jest przyjemnie ciepło i po raz pierwszy od dłuższego czasu nie musimy zakładać ciepłych ciuchów po zachodzie słońca.
Następnego dnia odkrywamy, że Mancora nie jast tak fantastycznym miejscem jak fama głosi. Fakt jest plaża i ciepła woda w oceanie ale to tyle. Wieczorne disco dla małolatów mało nas podnieca, plaża jest z lekka zaśmiecona, o snorkelingowaniu i nurkowaniu należy zapomnieć bo nie ma gdzie. Co jest warte uwagi to silne wiatry wiejące tutaj każdego dnia (passaty?) i od zatrzęsienia kitesurferów. Kurs kite surfingu kosztuje 280 dolków. To trochę dużo. Odpuszczam, choć przyznaje szczerze pokochałem tę zabawę od pierwszego spojrzenia...
Po dwóch dniach grzania tyłków na plaży zawijamy manele i ruszamy w droge do Ekwadoru. Następny stop Cuenca. Hej.