znow w droge ruszyc trzeba. Cel Banda Aceh, zachodni koniuszek Sumatry, a dokladnie wyspa Pulau Weh. Raj nurkowy – dla Pszemka. Nie jest latwo sie tam jednak dostac. Albo autobusem kilkanascie godzin albo samolot. My z okazji na Miedzynarodowy Dzien Dziecka jako prezencik fundujemy sobie przelot liniami indonezyjskimi Lion Air.
Co okazuje sie nie wiele drozsze od podrozy klimatyzowanym autobusem.
Z Bukit Lawang dostajemy sie do Medan minibusikiem. Nieobywa sie oczywiscie bez przygod – lapiemy gume, niedzila lewarek a czas nam ucieka….
W koncu dojezdzamy do dworca autobusowgo, wskakujemy na beciak (motorowa riksza) I pedzimy na lotnisko.
Lot bardzo krotki, niespelna godzinke I docieramy do Banda Aceh, miasta gdzie podczas slawetnego, bozonarodzeniowego tsunami zginelo 60 tys ludzi. Na lotnisku poznajemy Brendona z Nowej Zelandii I razem jedziemy taksowka do miasta, szukac noclegu. A nie jest tu latwo bo wszystko zniszczone a na odbudowe pieniedzy brak. Decydujemy sie w koncu na pokoik za 15 dolarow, w trojke. To tylko na jedna noc. Jutro ruszamy daj na prom I na rajska wyspe Weh