Geoblog.pl    karinaipSZem    Podróże    W poszukiwaniu złotego runa czyli w stronę końca podróży Kolumba    Plan na wulkan
Zwiń mapę
2011
25
sty

Plan na wulkan

 
Nikaragua
Nikaragua, Santa Cruz na Isla Ometepe
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21005 km
 
No inas wytrzęsło. Kolejnych parę godzin w cziken busie. Mimo, że odległości niewielkie przemieszczanie się trwa czasami w nieskończoność. Niestety nie wiedzą w Ameryce Środkowej co to przystanek autobusowy... Czasami autobus zatrzymuje sie nawet dwa razy na minutę – bo ktoś wysiada lub wsiada. Zwyczajem jest, że chcąc skożystać z PeKaeSa wychodzi się przed dom i czeka. I w zwyczaju nie jest by zebrać się w jednym miejscu i czekać razem... I w ten oto sposób autobusy pokonują 50 km w trzy godziny... Dotarliśmy w końcu do Rivas (UWAGA: jeżdżą stąd autobusy do portu Moyogalpa skąd pływają stateczki na Ometepe – nie daj sobie wmówić, że jest inaczej - $0.25). Niestety nas naciągnięto (który to już raz), daliśmy sobie wmówić, że autobusów brak i pojechaliśmy taksówką ($5). Droga z Rivas do portu to jakieś 20 minut... Załadowaliśmy sie prędko na stateczek (jest ich parę dziennie - $2 – około 2 godziny). Zaciekawiło nas, że fale na jeziorze były ogromne, jako warmiacy nie przywyklismy do takich widoków aby na jeziorze fale targały całkiem pokaźnym promem na prawo i lewo... Z duszą na ramieniu dotarliśmy na Ometepe i tu znowu naciągacze (kurcze jak bardzo za nimi tęskniliśmy – mimo swej upierdliwości są niedocenionym źródłem informacji i wysłuchanie ich nic nie kosztuje). Tym razem ich wysiłki okazały się bezskuteczne i wsiedliśmy do autobusu który już na nas czekał. Bogatsi o wiedzę nabytą od naciągączy zmieniliśmy pierwotne plany i udaliśmy się do mikro-wioseczki Santa Cruz uroczo usytuowanej – pomiędzy dwoma wulkanami na przesmyku łączącym obie góry. Zalogowaliśmy się w skromniutkim hotelu ($10) i zaczęliśmy się zastanawiać na który wulkan się wspiąć. Stanęło na tym, że po dwóch dniach dalej leżeliśmy w hamakach i żadnego z nas jakoś specjalnie nie ciągnęło do wysiłku. Przecież wspięliśmy sie już na tyle gór i wulkany dla nas są jak chleb powszedni... i jest tak gorąco... może jutro i tak zwlekając i zamulając doczekaliśmy dnia naszego powrotu na stały ląd. Miejscowym zwyczajem stanęliśmy przy drodze i poczekaliśmy na autobus. Parę godzin później byliśmy już w Granadzie – miasta nad tym samym jeziorem ale kilkadziesiąt kilometrów dalej w kierunku północnym. Ale to już inne story.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Asia i Raf
Asia i Raf - 2011-02-05 22:49
Hej gratulacje bycia najlepszym blogiem polecanym na glownej stronie!

Buzka, usciskujemy
 
karla
karla - 2011-02-07 02:05
a no! widzila i podziwiala. pewka ze najlepszy blog i pewnie najchetniej odwiedzany.
polecilam tez na stronie wczeniej juz wspomnianej Banany z Ghany czyli relacje: Mala w Ganie na Bananie...
 
karinaipSZem
karinaipSZem - 2011-02-12 19:20
najlepszym to chyba nie ale polecanym na pewno co mile i za serce ściska :)
pzdr i buźka
 
 
zwiedzili 12.5% świata (25 państw)
Zasoby: 172 wpisy172 151 komentarzy151 1549 zdjęć1549 0 plików multimedialnych0