Jak w tytule. W Tela nic ciekawego nie ma. Jest plaża i karaibskie morze ale wygląda to-to jak wszędzie. Miasteczko mało ciekawe, życie wolno płynie, karaibskie morze i wybrzeże wygląda jak by nie były to karaiby (bak kolorów), plaże zaśmiecone, biedacy na ulicach, każdy coś chce i naciągają na chama. Daj dolara boss, pomóż biednemu itp. itd. Po paru takich nawet już ich zbywać się nam w miły sposób nie chciało. Jednego dzionka poszliśmy wzdłóż plaży do wioseczki ludzi Garifuna ale też nic ciekawego tam nie było. Wyglądała wioseczka jak każda inna w Hondurasie. Są parki w okolicy ale by się tam dostać trzeba być turystą i zapłacić dolarów plik a nam się to niezbyt uśmiechało. Poza tym okradła nas baba w hotelu (hotel Berta - bardzo nie polecamy) na 90 dolarów. Wiemy kto ale dowodów nie było. Milicjanci tylko wzruszyli ramionami informujac nas, że sprawa complicado i natychmiast powrócili do pełnienia swojej ulubionej powinności czyli stania w cieniu.Uciekliśmy z Teli zadowoleni, że z tamtąd uciekamy... Na pewno nie polecamy. Kolejny przystanek – Cayos Cochinos.